Premiera dzienników Wiktora Woroszylskiego - 10 czerwca

10 czerwca – nakładem Ośrodka KARTA – ukażą się Dzienniki 1953–82 Wiktora Woroszylskiego. 

Ten dziennik to dla powojennej historii Polski świadectwo znaczące. Jego Autor przeszedł drogę charakterystyczną dla wielu polskich intelektualistów w drugiej połowie XX wieku: od uwikłania w komunizm do czynnego sprzeciwu wobec niego. !cut!Był nie tylko świadkiem, ale i uczestnikiem wielu kluczowych dla powojennej historii zdarzeń, także wpływając na ich przebieg. 

Jest to kronika środowiska nonkonformistycznego, spisywana również w czasach, gdy samo prowadzenie takich zapisów wymagało niemałej odwagi, a zarazem – wyrazisty portret tego środowiska – wzmacnianego wewnętrznie przez przyjaźń i wzajemną lojalność, i stającego się ponadczasowym przykładem wolności.

 

Wiktor Woroszylski – poeta, prozaik, tłumacz literatury rosyjskiej. Urodzony w Grodnie w zasymilowanej rodzinie żydowskiej. Początkowo związany z socrealizmem, później – po pobycie w ZSRR (1952–56) i osobistym doświadczeniu pacyfikacji Węgier w 1956 roku – coraz bardziej krytyczny wobec systemu. W latach 70. i 80. związany z opozycją demokratyczną – współpracownik KOR, redaktor „Zapisu”; internowany po wprowadzeniu stanu wojennego. 

Zawsze łatwiej było mi wczuć się w zwierzynę niż w łowcę – niezatarte piętno przeżyć młodości […] – chciałem to w sobie zniszczyć, odepchnąć się od tego, stąd niejedna decyzja w moim życiu, zwłaszcza w latach 1944–50, budowałem wtedy siebie innego, ale z biegiem lat (zmęczenie, starzenie się, mądrzenie?) tamto, autentyczniejsze, wracało – znowu solidarność ze zwierzyną, poczucie tożsamości z nią.

27 stycznia 1966

W nocy myślałem o owej złowrogiej potędze, nieubłaganie narastającej i rozpowszechniającej się w XX wieku: ludobójczym nacjonalizmie. W 1945 roku wydawało się, że to zostało zdruzgotane i świat zmierza ku integracji, tymczasem po niewielu latach odżyło to znów, w innych postaciach i maskach, reprezentowane często przez inne narody niż dawniej. Namiętności nacjonalistyczne, separatystyczne i wszelkie ksenofobie rozpalają się coraz to w nowych miejscach i z coraz to nowych okazji. Ideologia gwałtu zyskuje poparcie mas i przywódców intelektualnych.

1 sierpnia 1967

Tłumy, zwolnieni z kryminału, całe środowisko, nie sposób wyliczyć, chyba ponad setka osób, ścisk, rozmowy o tym, co się stało, znów euforia. Ja – że nie starczyło mi wyobraźni na to, co zaszło, że całą „robotę” KOR-u etc. przez ostatnie lata traktowałem raczej na zasadzie zbawiania własnych dusz, no i tworzenia jakichś wysepek wolności wewnętrznej, ale perspektyw zwycięstwa społecznego na taką skalę nie brałem pod uwagę.

1 września 1980

Parę słów o sobie. Miałem niespełna 18 lat, kiedy wstąpiłem do PPR. Nie przez strach, nie przekupstwo, nie zaangażowanie przez tajną służbę radziecką, także nie skłonność do ugody. Pewna wizja z punktami odniesienia niechybnie błędnymi, jakoś tam uwarunkowanymi przez historię, doświadczenie osobiste i różne rzeczy, o których nie teraz. Dawno od tego odszedłem i myślę, że ostatnie ponad ćwierć wieku życia zwalnia mnie od ponawiania wyznań ekspiacyjnych […]. Ale chcę powiedzieć, że do siebie dawnego, tamtego, nie odczuwam nienawiści ani pogardy, najwyżej pewien ironiczny dystans, pewną potrzebę dyskusji, niezgody. Co było, to było. Człowiek nie jest kimś do łatwego etykietowania. 

4 marca 1982

Wiktor Woroszylski, Dzienniki

 

Partner projektu

Instytut Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk

 

Dofinansowano ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w ramach Narodowego Programu Rozwoju Humanistyki.